Już nigdy nie będzie takiej sesji. (i dobrze)
Pada od miesiąca. (i dobrze)
Zakopani po uszy książkami, przerzucamy je z ręki do ręki, nie wiedząc za którą się najpierw zabrać, udajemy gmailując, jemy ryż w arbuzowo-majonezowym sosie, scrobblujemy Bacha.
Ola wyjechała. Niedobrze.
I nawet nie ma filmu czy zdjęcia o tym.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą no cóż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą no cóż. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 25 czerwca 2009
piątek, 29 maja 2009
Holy Griil!
SOBOTA, 18:00
Miejsce wiadome
Istnieje zaczątek pięknej świeckiej tradycji -- przedstawiania części artystycznej w Antoninku, wiemy że jest późno, ale jeśli byście dali radę byłoby świetnie.
Musimy zapełnić czymś stół i grilla. Będziemy się do Was odzywać z prośbą o pomoc, możecie się też odezwać do nas. Główną kuchmistrzyni jest Żuk :P.
(Dalsze szczegóły wkrótce)
Miejsce wiadome
Istnieje zaczątek pięknej świeckiej tradycji -- przedstawiania części artystycznej w Antoninku, wiemy że jest późno, ale jeśli byście dali radę byłoby świetnie.
Musimy zapełnić czymś stół i grilla. Będziemy się do Was odzywać z prośbą o pomoc, możecie się też odezwać do nas. Główną kuchmistrzyni jest Żuk :P.
(Dalsze szczegóły wkrótce)

niedziela, 10 maja 2009
Wprawki Dumuziowe No 1
Zaczęło się niewinnie...

[z:] opakowanie cukru "Królewski", Südzucker Polska S.A. ul. Muchoborska 6 54-424 Wrocław, Zakład produkcyjny "Cukrownia Cerkwie" (swoją drogą Gabriel Janowski mógł mieć trochę racji...)
...jednak, sam ten fakt zmusił mnie do pogłębionej refleksji, której nie zrozumieli prostoduszni, nie do końca "wyrobieni", współlokatorzy mojej niedoli.
Trochę im na przekór, trochę w poczuciu ważnej misji, pragnę zaprezentować Wam efekty owej refleksji (zastrzegam sobie prawo do poprawek:P):
T:=
czas: ? → teraz/zawsze
agent: stańczyk
akt: wiedzieć
status: pozytywny
obiekt: konfitury
dziedzina(?): biznes
wartość: ?
S:=
czas: ? → teraz/zawsze
agent: stańczyk (ja)
akt: wiedzieć
status: pozytywny
obiekt: konfitury
dziedzina(?): biznes
cecha: słodkość
warunek(?): patent
wartość: ?
T2:=
obiekt: patent
cecha: ?
S2:=
obiekt: patent
cecha: ?
dziedzina: tajemnica
cecha: królewska
(czyli - jednymi słowy - z dupy ta historia)
Nie zawsze musi być śmiesznie.

[z:] opakowanie cukru "Królewski", Südzucker Polska S.A. ul. Muchoborska 6 54-424 Wrocław, Zakład produkcyjny "Cukrownia Cerkwie" (swoją drogą Gabriel Janowski mógł mieć trochę racji...)
...jednak, sam ten fakt zmusił mnie do pogłębionej refleksji, której nie zrozumieli prostoduszni, nie do końca "wyrobieni", współlokatorzy mojej niedoli.
Trochę im na przekór, trochę w poczuciu ważnej misji, pragnę zaprezentować Wam efekty owej refleksji (zastrzegam sobie prawo do poprawek:P):
T:=
czas: ? → teraz/zawsze
agent: stańczyk
akt: wiedzieć
status: pozytywny
obiekt: konfitury
dziedzina(?): biznes
wartość: ?
S:=
czas: ? → teraz/zawsze
agent: stańczyk (ja)
akt: wiedzieć
status: pozytywny
obiekt: konfitury
dziedzina(?): biznes
cecha: słodkość
warunek(?): patent
wartość: ?
T2:=
obiekt: patent
cecha: ?
S2:=
obiekt: patent
cecha: ?
dziedzina: tajemnica
cecha: królewska
(czyli - jednymi słowy - z dupy ta historia)
Nie zawsze musi być śmiesznie.
Etykiety:
fetysz,
kryzys wieku sredniego,
no cóż,
z czytelni,
zagadka,
żarty żarciki
niedziela, 12 kwietnia 2009
Wesołej rzeżuchy*
* cytat ze znajomego, (nie)znanego Pana Jerzego (hawk!)

Chciałem Wam złożyć trochę spóźnione - ale jak zawsze szczere - życzenia wesołych i spokojnych... Świąt bardzo dziwnych. W których intencja śmieję się z tradycji, a ludyczność żre z refleksyjnością.
Mam, rzecz jasna, bardzo poważne wątpliwości, co do sensu składania przeze mnie - agnostyka - życzeń, jak i wartości mojego głosu w temacie. Jednak skoro już jestem częścią społeczeństwa, którego ogół to katolicy... Wesołej rzeżuchy.
A... zdjęcie. Znalazłem aplikację flashową, która pozwala na różne bezeceństwa. Nie jestem jej wielkim fanem, ale za jej sprawą mogę jeszcze raz postawić (serio)palące mnie pytanie: Czy istnieje etyka dowcipu?

Chciałem Wam złożyć trochę spóźnione - ale jak zawsze szczere - życzenia wesołych i spokojnych... Świąt bardzo dziwnych. W których intencja śmieję się z tradycji, a ludyczność żre z refleksyjnością.
Mam, rzecz jasna, bardzo poważne wątpliwości, co do sensu składania przeze mnie - agnostyka - życzeń, jak i wartości mojego głosu w temacie. Jednak skoro już jestem częścią społeczeństwa, którego ogół to katolicy... Wesołej rzeżuchy.
A... zdjęcie. Znalazłem aplikację flashową, która pozwala na różne bezeceństwa. Nie jestem jej wielkim fanem, ale za jej sprawą mogę jeszcze raz postawić (serio)palące mnie pytanie: Czy istnieje etyka dowcipu?
Etykiety:
chamstwo chamstwo,
gry i zabawy,
król,
no cóż,
wielkanoc,
żarty żarciki
czwartek, 26 marca 2009
Pas też,e
Dla Żuka, która chciałaby sięgnąć do korzeni rapu - najbardziej świeży, wręcz surowy przedstawiciel gatunku. Mimo łatwego do sformułowania zarzutu o braku chronologicznego pierwszeństwa, należy się zgodzić, że kawałek po prostu ma pierwotnego, niczym nie skażonego ducha. Prosto z ulicy, prosto z czarnych serc (prawdziwych rapowych czarnych serc, a nie tam jakiś czarnych jagódek).
[R. Nycz, Bildungsstadtteil. Zwierciadło z krakowskiego dziedzińca, przeł. W. Cejrowski, Kraków dziwko!2009.]
Zapomnijcie o tłustych bitach i wirtuozerii skreczy, bo prawdziwy hip-hop rodzi się w dzielnicy, w warunkach nieustannej bellum omnia contra omnes. Nie ma tu miejsca na wysmakowane produkcje - twój kumpel wystukuje rytm o ścianę w szkolnej toalecie za pomocą widelca, a drugi ziomal bituje i podaje blanta. (...)Świadomość panującej w getcie wojny rodzi się, kiedy artysta pisze o motywie małej ojczyzny na maturze, albo w nagłym, krótkim przebłysku zdaje sobie sprawę z całego ładunku kultury, którym obdarowało go miejskie otoczenie.
Respekt w dzielnicy jest jedynym wyznacznikiem ludzkiej wartości. Dzielnica, która wychowuje młodego artystę, w nieuznającym sprzeciwu i jednoznacznym geście określa, kto jest społeczniakiem, cwelem, kurwą, sprzedawczykiem czy złodziejem; z drugiej strony określa, kto tak naprawdę zasługuje na szacunek. (...)Norweski badacz niemieckiego pochodzenia, Edmund Zawincklem, wprowadził kategorię Bildungsstadtteil, jako nazwę dzielnicy, która konstytuuje tożsamość mieszkańca. Jest to kalka literaturoznawczego określenia Bildungsroman. Zawincklem pisze: "Dzielnica jest wyjątkowym tekstem kultury, którego lektura pobudza hermeneutykę rozwoju osobowości, gdyż sama treść Bildungsstadtteil jest tego rozwoju zapisem."
Dzielnicami, które możemy określić jako Bildungsstadtteil są Antoninek, Bałuty, Czarnów, Dębiec... długo by wymieniać polski alfabet małych hip-hopowych ojczyzn. Jedną z nich jest Służewiec, część warszawskiego Mokotowa.
[R. Nycz, Bildungsstadtteil. Zwierciadło z krakowskiego dziedzińca, przeł. W. Cejrowski, Kraków dziwko!2009.]
Zapomnijcie o tłustych bitach i wirtuozerii skreczy, bo prawdziwy hip-hop rodzi się w dzielnicy, w warunkach nieustannej bellum omnia contra omnes. Nie ma tu miejsca na wysmakowane produkcje - twój kumpel wystukuje rytm o ścianę w szkolnej toalecie za pomocą widelca, a drugi ziomal bituje i podaje blanta. (...)Świadomość panującej w getcie wojny rodzi się, kiedy artysta pisze o motywie małej ojczyzny na maturze, albo w nagłym, krótkim przebłysku zdaje sobie sprawę z całego ładunku kultury, którym obdarowało go miejskie otoczenie.
Respekt w dzielnicy jest jedynym wyznacznikiem ludzkiej wartości. Dzielnica, która wychowuje młodego artystę, w nieuznającym sprzeciwu i jednoznacznym geście określa, kto jest społeczniakiem, cwelem, kurwą, sprzedawczykiem czy złodziejem; z drugiej strony określa, kto tak naprawdę zasługuje na szacunek. (...)Norweski badacz niemieckiego pochodzenia, Edmund Zawincklem, wprowadził kategorię Bildungsstadtteil, jako nazwę dzielnicy, która konstytuuje tożsamość mieszkańca. Jest to kalka literaturoznawczego określenia Bildungsroman. Zawincklem pisze: "Dzielnica jest wyjątkowym tekstem kultury, którego lektura pobudza hermeneutykę rozwoju osobowości, gdyż sama treść Bildungsstadtteil jest tego rozwoju zapisem."
Dzielnicami, które możemy określić jako Bildungsstadtteil są Antoninek, Bałuty, Czarnów, Dębiec... długo by wymieniać polski alfabet małych hip-hopowych ojczyzn. Jedną z nich jest Służewiec, część warszawskiego Mokotowa.
piątek, 16 stycznia 2009
Czy mogę tu Posta(ć)? #1: Giorgio Moroder
Samozwańczo-synekdochiczny dziś cbaqbz ogłasza w imieniu całej reszty miesz(k)ańców nową serię notek edukacyjnych na naszym blogu.
Seria jest skierowana do najmłodszych, najstarszych i tych pośrodku, będzie przedstawiać postaci - pryzmaty, w które wpada nasze spojrzenie, a wyskakuje z nich cała masa hiper(k)łączy kulturalnych. Właśnie tutaj będą możliwe erudycyjne intertekstualne wycieczki od italo disco przez motoryzację aż do refleksji nad sytuacją okupowanego przez Chiny Tybetu - przekonajcie się zresztą sami, zapraszam.
Na dziś: Giorgio Moroder,
urodzony w 1940 włoski muzyk i kompozytor - na moje nieszczęście utrafiony podczas szperania w disco i synthpopie. Tak już się stało, że musiałem go tutaj wrzucić. Tak, tak, tworzył w muzykę skrajnie elektro, bardziej nad parkiet niż pod dziczyznę w sosie.
Był założycielem obecnie nieistniejącego studia nagraniowego Musicland w Monachium, gdzie materiał zgrywały takie sławy jak Queen, Led Zeppelin, the Rolling Stones, Deep Purple, Electric Light Orchestra - producentem i dźwiękowcem był tam Reinhold Mack (pracował przy paru płytach Queen, takich jak muzyka do Flash Gordon czy A kind of magic, no i The Works z naszym ulubionym motywem antoninkowym ^^ - nawet mu się jedno Black Sabbath trafiło i płyta SBB [sic!] pt. "New century" w 2005 - choć nie wszystko w Musicland).
Wracając do Morodera - skomponował też muzykę do filmów, m.in. do "Top Guna", drugiej części "Niekończącej się opowieści" i "Człowieka z blizną". Otrzymał 3 Oscary ("Top gun", "Flashdance", "Midnight express"), 4 Złote Globy i 3 nominacje do Grammy. Cóż... komponował muzę nie tylko do wymienionych filmów i nie tylko poproszony o to 8)
[Z Wikipedii:]
"W 1984 r. Moroder skompilował scieżkę do niemego filmu Metropolis (1926), będąc za razem jego producentem. Soundtrack zawierał popowe utwory takich wykonawców jak Pat Benatar, Adam Ant, Billy Squier, Loverboy, Bonnie Tyler czy Freddie Mercury. Oprócz tego, napisy pojawiające się w oryginale między scenami zostały przeniesione bezpośrednio do nich. Kolejną innowację stanowiło zwiększenie szybkości klatek do 24/s, co skutkowało skróceniem trwania filmu do 80 min. Produkcja ta, nazywana "wersją Morodera", wywołała dyskusje między jej zwolennikami a przeciwnikami."
Koniec cytatu. Słaaabo?! Tu macie próbkę pochodzącą także z bloggera: dość ciekawy blog , w którym autor rekonstruuje "Metropolis" w wersji Morodera do jakości DVD, korzystając z własnego nagrania VHS tamtej wersji i nowego DVD z filmem Langa..
Tu jego kanał na Youtube.
W latach osiemdziesiątych G. Moroder wpadł też na pomysł, że człowiek ponowoczesny może zaprojektować sobie samochód. To znaczy..
Jego strona rzecze: "In the mid 1980s, Giorgio Moroder and sports car specialist Claudio Zampolli decided they wanted to create something truly unique."
Natomiast Wikipedia prawi: "Moroder became involved into the project when he took his Lamborghini Countach for a service at Zampolli's garage."
No takie tam szczegóły, szczególiki, motywy, motywiki. Ale spójrzcie jak wygląda to auto:
Projektował je Marcello Gandini, autor wielu dyzajnów marki Lamborghini. Ten tu owad nazywa się Cizeta-Moroder V16T - Cizeta to włoska wymowa inicjałów Zampolli'ego.
Moroder z całą pewnością zaprojektował logo marki Cizeta-Moroder i został za nie nagrodzony Philadelphia award.
Filmy też nagrywał - krótkometrażowe jakieś. W Palm Springs jeden nagrodzono ponoć. Hmm... Jeśli ktoś znajdzie, niech zalinkuje. Autorską wersję Metropolis Moroder zaliczył także do swojego dorobku filmowego - taki remix.
Dla tych, którzy nie wymiotowali, bo na razie prezentuję umiarkowany stopień rzygliwości, mam ostatni kąsek. A właściwie łyczek - zupy. Zupy na gwoździu. Gwoździu do trumny: pan Moroder prócz disco deserków w latach siedem-osiem-dziesiątych miał w swym dorobku tak ciężkostrawne dania jak patetyczne melodie kwiatoszące masowe imprezy sportowe. Przed Wami trzy olimpiady - Los Angeles 1984 i utwór "Reach out" , Seul 1988 - "Hand in hand" [wzruszyłem się, miałem wtedy cztery miesiące życia na tym podłym świecie za sobą] i... No i masz. Pieśń na zakończenie zeszłorocznych igrzysk olimpijskich w Pekinie.
Jego strona oficjalna
Jego profil na majspejsie
Tribute na disco-disco.com
filmografia na Filmweb
No i oczywiście wszyscy wiedzą jak korzystać z Wikipedii, prawda? 8]
CZY MOGĘ TU POSTA(Ć)?
odcinek pierwszy
odcinek pierwszy
Seria jest skierowana do najmłodszych, najstarszych i tych pośrodku, będzie przedstawiać postaci - pryzmaty, w które wpada nasze spojrzenie, a wyskakuje z nich cała masa hiper(k)łączy kulturalnych. Właśnie tutaj będą możliwe erudycyjne intertekstualne wycieczki od italo disco przez motoryzację aż do refleksji nad sytuacją okupowanego przez Chiny Tybetu - przekonajcie się zresztą sami, zapraszam.
Na dziś: Giorgio Moroder,
Był założycielem obecnie nieistniejącego studia nagraniowego Musicland w Monachium, gdzie materiał zgrywały takie sławy jak Queen, Led Zeppelin, the Rolling Stones, Deep Purple, Electric Light Orchestra - producentem i dźwiękowcem był tam Reinhold Mack (pracował przy paru płytach Queen, takich jak muzyka do Flash Gordon czy A kind of magic, no i The Works z naszym ulubionym motywem antoninkowym ^^ - nawet mu się jedno Black Sabbath trafiło i płyta SBB [sic!] pt. "New century" w 2005 - choć nie wszystko w Musicland).
Wracając do Morodera - skomponował też muzykę do filmów, m.in. do "Top Guna", drugiej części "Niekończącej się opowieści" i "Człowieka z blizną". Otrzymał 3 Oscary ("Top gun", "Flashdance", "Midnight express"), 4 Złote Globy i 3 nominacje do Grammy. Cóż... komponował muzę nie tylko do wymienionych filmów i nie tylko poproszony o to 8)
[Z Wikipedii:]
"W 1984 r. Moroder skompilował scieżkę do niemego filmu Metropolis (1926), będąc za razem jego producentem. Soundtrack zawierał popowe utwory takich wykonawców jak Pat Benatar, Adam Ant, Billy Squier, Loverboy, Bonnie Tyler czy Freddie Mercury. Oprócz tego, napisy pojawiające się w oryginale między scenami zostały przeniesione bezpośrednio do nich. Kolejną innowację stanowiło zwiększenie szybkości klatek do 24/s, co skutkowało skróceniem trwania filmu do 80 min. Produkcja ta, nazywana "wersją Morodera", wywołała dyskusje między jej zwolennikami a przeciwnikami."
Koniec cytatu. Słaaabo?! Tu macie próbkę pochodzącą także z bloggera: dość ciekawy blog , w którym autor rekonstruuje "Metropolis" w wersji Morodera do jakości DVD, korzystając z własnego nagrania VHS tamtej wersji i nowego DVD z filmem Langa..
Tu jego kanał na Youtube.
W latach osiemdziesiątych G. Moroder wpadł też na pomysł, że człowiek ponowoczesny może zaprojektować sobie samochód. To znaczy..
Jego strona rzecze: "In the mid 1980s, Giorgio Moroder and sports car specialist Claudio Zampolli decided they wanted to create something truly unique."
Natomiast Wikipedia prawi: "Moroder became involved into the project when he took his Lamborghini Countach for a service at Zampolli's garage."
No takie tam szczegóły, szczególiki, motywy, motywiki. Ale spójrzcie jak wygląda to auto:
Moroder z całą pewnością zaprojektował logo marki Cizeta-Moroder i został za nie nagrodzony Philadelphia award.
Filmy też nagrywał - krótkometrażowe jakieś. W Palm Springs jeden nagrodzono ponoć. Hmm... Jeśli ktoś znajdzie, niech zalinkuje. Autorską wersję Metropolis Moroder zaliczył także do swojego dorobku filmowego - taki remix.
Dla tych, którzy nie wymiotowali, bo na razie prezentuję umiarkowany stopień rzygliwości, mam ostatni kąsek. A właściwie łyczek - zupy. Zupy na gwoździu. Gwoździu do trumny: pan Moroder prócz disco deserków w latach siedem-osiem-dziesiątych miał w swym dorobku tak ciężkostrawne dania jak patetyczne melodie kwiatoszące masowe imprezy sportowe. Przed Wami trzy olimpiady - Los Angeles 1984 i utwór "Reach out" , Seul 1988 - "Hand in hand" [wzruszyłem się, miałem wtedy cztery miesiące życia na tym podłym świecie za sobą] i... No i masz. Pieśń na zakończenie zeszłorocznych igrzysk olimpijskich w Pekinie.
kompilacja faktów
cbaqbz
cbaqbz
Jego strona oficjalna
Jego profil na majspejsie
Tribute na disco-disco.com
filmografia na Filmweb
No i oczywiście wszyscy wiedzą jak korzystać z Wikipedii, prawda? 8]
Giorgio has been honored by the president of Italy Carlo Azeglio Ciampi
on June 2. 2005 with the title of COMMENDATORE
Click here to contact Giorgio Moroder
Please Note: Due to the sheer volume, Giorgio cannot answer every e-mail.
on June 2. 2005 with the title of COMMENDATORE
Click here to contact Giorgio Moroder
Please Note: Due to the sheer volume, Giorgio cannot answer every e-mail.
wtorek, 13 stycznia 2009
może tak dowcip ?
Idą dwa koty przez pustynie.
Jeden mówi: stary, no nie ogarniam tej kuwety!...
dziękuję za uwagę
przepraszam
Karol Hamburger
Jeden mówi: stary, no nie ogarniam tej kuwety!...
dziękuję za uwagę
przepraszam
Karol Hamburger
Etykiety:
BYLIŚCIE ŚWIETNI,
no cóż,
późno i wcześnie zarazem,
żarty żarciki
czwartek, 18 grudnia 2008
KUBA WAITS 4 some better waltzing here!
W Antoninku pojawił się Tom Waits, spadł z krzesła i zaśpiewał. Jak zwykle zapijaczony tą krystaliczną cieczą, jak zwykle w kapeluszu, z gitarą jak zwykle...








Zostawił nam nawet swoje płyty, które Dumuzi schował w bezpiecznym miejscu...
Zostawił nam nawet swoje płyty, które Dumuzi schował w bezpiecznym miejscu...
czwartek, 4 grudnia 2008
wtorek, 25 listopada 2008
Fest Manifest Magisterski
a więc:
bo ja byde pisać o czym jeszcze nikt nic newa ewa
bo ja lubiem moje karteluszki
bo ja chcem napisać choć słowo o moich kapliczkach
bo to takie fajne że tankujesz paliwo a po drugiej stronie ulicy możesz się ukulturalnić w skansenie
ojej
bo pisząc o Witkacym-Witkiewiczu (to ten sam?) trzeba przeczytać, co napisał, wszystko. WSZYSTKO i chuj!
żuku-seppuku (na nutę maria-awaria)
bo ja byde pisać o czym jeszcze nikt nic newa ewa
bo ja lubiem moje karteluszki
bo ja chcem napisać choć słowo o moich kapliczkach
bo to takie fajne że tankujesz paliwo a po drugiej stronie ulicy możesz się ukulturalnić w skansenie
ojej
bo pisząc o Witkacym-Witkiewiczu (to ten sam?) trzeba przeczytać, co napisał, wszystko. WSZYSTKO i chuj!
żuku-seppuku (na nutę maria-awaria)
Etykiety:
materiał dydaktyczny,
no cóż,
studenckie życie,
tragedia
piątek, 21 listopada 2008
NiecRota
Etykiety:
dance dance dance,
fetysz,
no cóż,
opera,
poezja,
rwane prosto z krzaka,
tragedia,
wyrok
środa, 12 listopada 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)