Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasteczka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasteczka. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 12 listopada 2009
Polski projekt Greyscale. Też grywali na Atari ^ ^
enjoy :)
Etykiety:
charlie,
ciasteczka,
gry i zabawy,
kawa,
mjuzikA,
rwane prosto z krzaka,
ugabuga
sobota, 20 czerwca 2009
z cyklu: Drozd prezentuje. (odc. 1 - pewnie ostatni ;>)
Pałam sympatią do ludzi cierpiących na wrodzoną ostrość widzenia.
W tych, którzy dzierżą w dłoni obiektyw, skłonna jestem się zakochać.
Chcę abyście poczęstowali się moim najświeższym oblubieńcem,
oto specjalnie dla Was przegląd jego prac.
Drogie Antoninusy dzienne/zaoczne/korespondencyjne ;)
Mam nadzieję, że i Wam również zasmakuje.
Wasz Robin
W tych, którzy dzierżą w dłoni obiektyw, skłonna jestem się zakochać.
Chcę abyście poczęstowali się moim najświeższym oblubieńcem,
oto specjalnie dla Was przegląd jego prac.
Drogie Antoninusy dzienne/zaoczne/korespondencyjne ;)
Mam nadzieję, że i Wam również zasmakuje.
Wasz Robin

środa, 6 maja 2009
czwartek, 23 kwietnia 2009
piątek, 13 marca 2009
poniedziałek, 5 stycznia 2009
FUNNY GAMES
Z dala od Miasta wynurza się kraina szczęśliwa. Na planie świeci zielenią, jaką na kartach geograficznych zwykło się zaznaczać lasy tropikalne, krainy bujności i nieustannego fermentu.
To jedyne takie miejsce w całym zimowym wszechświecie.
To Ulica Sławomira, tak bardzo odbiegająca od standardów Miasta.

Ciągną w te strony niezaspokojeni (zwą siebie Zaocznymi),
szukający byle jakich pretekstów... żeby tylko skosztować tych Funny Games
Partyjka golfa - mrożące krew w żyłach upadanie żółtej piłeczki...
Zakładanie osady i strach o mennicę...
Ciasteczkowe potwory - trzeba pilnować jajek (jak wiadomo jajka mają więcej białka niż cokolwiek innego), trzeba mieć pieczę: się upiecze? (prawda czy fałsz?)


Kota nie ma, myszy harcują. Strażnicy zniknęli. Pamiętam, że się śmiali, mówili coś o filmach. Ale to, to nie był film...
Skrzynka pocztowa zaczęła uginać się od pocztówek, pełnych sadystycznych pozdrowień:
"Winter city-side, crystal bits of snowflakes all around my head and in the wind...

i have no illusion.. it's like an animal farm lot's of rural charm in the country...

...and if you believed they put a man on the moon...

...yeah, we're gonna be so cool twisting by the pool...

... we're gonna look so cute sunglasses and bathing suites...

...and my heart will go on and on...

To jedyne takie miejsce w całym zimowym wszechświecie.
To Ulica Sławomira, tak bardzo odbiegająca od standardów Miasta.

Ciągną w te strony niezaspokojeni (zwą siebie Zaocznymi),
szukający byle jakich pretekstów... żeby tylko skosztować tych Funny Games

Partyjka golfa - mrożące krew w żyłach upadanie żółtej piłeczki...
Zakładanie osady i strach o mennicę...
Ciasteczkowe potwory - trzeba pilnować jajek (jak wiadomo jajka mają więcej białka niż cokolwiek innego), trzeba mieć pieczę: się upiecze? (prawda czy fałsz?)


Kota nie ma, myszy harcują. Strażnicy zniknęli. Pamiętam, że się śmiali, mówili coś o filmach. Ale to, to nie był film...
Skrzynka pocztowa zaczęła uginać się od pocztówek, pełnych sadystycznych pozdrowień:
"Winter city-side, crystal bits of snowflakes all around my head and in the wind...

i have no illusion.. it's like an animal farm lot's of rural charm in the country...

...and if you believed they put a man on the moon...

...yeah, we're gonna be so cool twisting by the pool...

... we're gonna look so cute sunglasses and bathing suites...

...and my heart will go on and on...

Pełni żądzy i zepsucia czcimy swoje Eldorado. Wiemy dobrze, że nie stać nas na nic innego jak na papierową imitację, jak na fotomontaż złożony z wycinków zleżałych, zeszłorocznych gazet... Ulica Sławomira jest koncesją tego Miasta na rzecz lekkoduchów i drobnomieszczaństwa, przeintelektualizowania i rozpusty.
środa, 17 grudnia 2008
AT LAST

alleluja, praise the lord, mississppi !
kja użyła mocy, wykonała kilka telefonów i przywróciła nam internet.
postawimy jej pomnik!
ejmen!
w tzw międzyczasie byliśmy na księżycu, strachaliśmy się w ciemności, mieliśmy gości, zjedliśmy pizze, obaliliśmy żuberki, szampany, wina i soki, drozdzik odpracowała karę za zdany egzamin (okap nadal czeka:), upiekliśmy też ciasteczka, ułożyliśmy hymn semestru i w ogóle BYLIŚMY ŚWIETNI :)
Etykiety:
ciasteczka,
dance dance dance,
księżyc i muchy,
miłość,
Mleko,
studenckie życie
sobota, 15 listopada 2008
kopytka niosą mnie (do Antoninka, bo niby gdzie?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)