Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żar tropików. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żar tropików. Pokaż wszystkie posty

środa, 1 lipca 2009

cud w Antoninku !

Pamiętacie martwą naturę sprzed kilku odcinków?

Otóż stała się rzecz niezwykła, a takie to tylko w filmach.
Nieożywione ożyło.


MAMY KANARKA !


Podejrzewamy, że jest to jakiś wymierający gatunek.
Ma nietuzinkowy wygląd. Tak samo nietuzinkowy jest jego sposób odżywiania się.


Jego obecność wprawiła nas w zdumienie.
Kanarek wciąż nie ma imienia.
Musimy go oswoić ! Pomożecie?

sobota, 18 kwietnia 2009

Zamach stanu AKA prezent dla Drozdza


Gdyby Wenus z Milo miała ręce... byłaby Królową Boczków - to jest fakt, który nie ulega wątpliwości.

Znalazł się jednak jeden taki Český darebák (czeski gagatek - tłum. za narzędzia językowe google), o skłonnościach Pigmaliona, Don Kichota, czy nie wiem, który se pozazdrościł i ciosał, ciosał aż wyciosał i ręce i boczki - jakiegoś takiego Otesánka...


No ale na tym nie poprzestał...
Jak każdy poczciwy Czech walczył..

... szarpał...

...marzył...


... i pewnie pił piwo.

Puenta nie wyszła więc czas na dedykację:

Natalce - Otto Gutfreund, rzeźbiarz kubistyczny
(nie mylić z Topolem;)

niedziela, 15 marca 2009

Tydzień boczków -- dzień czwarty

Wie o tym Superman, wie o tym Dejw -- dobry boczek to potężny fetysz foczek.

Panie i Panowie, prezentuję boczek towarzyski

niedziela, 22 lutego 2009

Bałwan z żelaza



Po spektakularnym upadku ostatniego z nowoprzybyłych (wspomnimy niebawem) i nie mniej spektakularnym upadku staroprzybyłych, czas przedstawić kolejnego, nowego mieszkańca. Zimny z niego sukinkot, ale bądźcie proszę wyrozumiali... (zapowiedział, że wizyta będzie krótka - jak tylko ciepły oddech Marzanny muśnie jego plecy i my odetchniemy z ulgą)

poniedziałek, 5 stycznia 2009

FUNNY GAMES

Z dala od Miasta wynurza się kraina szczęśliwa. Na planie świeci zielenią, jaką na kartach geograficznych zwykło się zaznaczać lasy tropikalne, krainy bujności i nieustannego fermentu.
To jedyne takie miejsce w całym zimowym wszechświecie.
To Ulica Sławomira, tak bardzo odbiegająca od standardów Miasta.

Ciągną w te strony niezaspokojeni (zwą siebie Zaocznymi),
szukający byle jakich pretekstów... żeby tylko skosztować tych Funny Games













Partyjka golfa - mrożące krew w żyłach upadanie żółtej piłeczki...
Zakładanie osady i strach o mennicę...
Ciasteczkowe potwory - trzeba pilnować jajek (jak wiadomo jajka mają więcej białka niż cokolwiek innego), trzeba mieć pieczę: się upiecze? (prawda czy fałsz?)

































Kota nie ma, myszy harcują. Strażnicy zniknęli. Pamiętam, że się śmiali, mówili coś o filmach. Ale to, to nie był film...


Skrzynka pocztowa zaczęła uginać się od pocztówek, pełnych sadystycznych pozdrowień:

"Winter city-side, crystal bits of snowflakes all around my head and in the wind...


i have no illusion.. it's like an animal farm lot's of rural charm in the country...


...and if you believed they put a man on the moon...


...yeah, we're gonna be so cool twisting by the pool...



... we're gonna look so cute sunglasses and bathing suites...


...and my heart will go on and on...



Pełni żądzy i zepsucia czcimy swoje Eldorado. Wiemy dobrze, że nie stać nas na nic innego jak na papierową imitację, jak na fotomontaż złożony z wycinków zleżałych, zeszłorocznych gazet... Ulica Sławomira jest koncesją tego Miasta na rzecz lekkoduchów i drobnomieszczaństwa, przeintelektualizowania i rozpusty.