środa, 18 marca 2009

Tydzień boczków -- dzień siódmy (ostatni)

... esencja boczkowatości. Przystojność i urokliwość. Coś zwierzęcego, a jednak pełna subtelność. Chodząca sprzeczność buchająca testosteronem i śmierdząca serem. Wielki pisk. Cud mniemany. Co można powiedzieć więcej?

Pewnie wiele...

że wyłowiono go z rzeki, gdy płynął w swym koszyku
że zabił z zazdrości brata
że był pustelnikiem
że lubi łowić
że nie nosi bielizny
że lubi blondynki
że nie jest pewien
że grał w Arce Szatana (ale nie wiem na czym)
że wiele przeszedł
że opanował boczki
że boczki opanowały jego
że nie lubi czytać
że nie musi czytać
że boli go noga
że wie, że do niego wzdychacie
że sam do siebie wzdycha
że ja też
i wiele innych.

Bezsprzeczne jest to, że zamyka cykl boczków, jako boczka najprzemyślniejszy okaz... Sorry Dejw.



P.S. Byliście świetni twardzi

1 komentarz:

kja pisze...

No co ty...