niedziela, 30 listopada 2008

o parapecie

(post jest odpowiedzią na komentarz forumowicza w.)

impreza się odbyła była- potwierdza ten fakt pusta lodówka, potwierdzają suszarka do naczyń i pieski małe dwa (dzię-ku-je-my!!), potwierdzi też skup butelek ;)

a na relację (o ile nastąpi - musiałaby być to narracja zbiorowa, zawsze bowiem znajdzie się ktoś, kto zna inne szczegóły ;) trzeba będzie poczekać bo ruter zdechł w antoninku :P

i na przyszłość zadbamy o rozkład autobusów nocnych żeby nikt nikogo na starołękę nie wysyłał bo (sic!) jest łatwiejszy dojazd

tymczasem

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

pieski małe dwa to ja i mogę tylko żałować, że nie były różówe... lodówkę też trochę opróżniałem, ale faza-gastro była silniejsza... i właśnie... kto wysyła ludzi autobusem na ziemię niczyją...

Anonimowy pisze...

Ej, ku#wa! Sami się wysłaliśmy, viribus unitis uchwalone było! Zresztą dojazd był niczego sobie. A pozatym nigdy wcześniej nie byłem na Starołęce! A pozatym zawsze, ku#wa, coś! Odszpicujcie się ode mnie, ja sięnie bawię (płacz). No!:)

Anonimowy pisze...

Tak, całkiem fajnie było. Kiedy mijaliśmy kolejne nieznane nam osiedla ratajskie w głowach zaczęło kiełkowac pytanie "gdzie my tak w zasadzie kurwa jedziemy?!". Na szczęscie Bartek nas uratował:) Jego zdrowie!