wtorek, 21 października 2008

rubieże martwego sezonu

Gdy, z niezbadanych przyczyn, metafory, projekty, marzenia ludzkie zaczynają tęsknić do realizacji, przychodzi czas jesieni.

Licytacja.

Likwidacja lata ma w sobie jakąś lekkość opieszałość, błahość spóźnionego karnawału, który się przeciągnął w Popielec.

What is the secret of life? zapytano dr Frankensteina.

Samotne cyprysy.

Z przejęciem patrzył na dziwną scenerię, posiadacz dziwnych przedmiotów i dusz ludzkich.

Noc za drzwiami była jak z ołowiu - bez przestrzeni, bez powiewu, bez drogi. Po paru krokach kończyła się ślepo.

Mijaj chwilo.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Mijaj chwilo, jakżeś jest martwa (wykrzyknika brak.)