wtorek, 3 lutego 2009

Kłątwa humanisty

Wracam właśnie z wykładu w Akademii Teatralnej, gdzie zanudziłem studentów. Czasem nie wiem, jak rozmawiać z ludźmi, którzy nie przeczytali żadnej z książek, które ja czytałem. Zastanawiam się, czy nie trzeba by ich przymusowo reedukować. Więc wygłosiłem kazanie, a to najgorsze, co można zrobić. No, ale nie o tym mamy rozmawiać.

Z wywiadu przeprowadzonego z prof. Jerzym Axerem
(GW 2000/11/18 s. 18-19)

21 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ciekawsze pytanie brzmi (jak dla mnie kinomaniaka), jak rozmawiać i co myśleć o kimś, kto nie wie, kto to jest Tarantino i co to jest pulp fiction...
bo jak chodzi o książki to już wiemy z Bayarda... że czytać ich nie trzeba żeby o nich rozmawiać móc...

drozd pisze...

a Ty to moglbys sie zmienic :P

drozd pisze...

Ty - czarno-be-żowa postacio Ty ;]

joa.zak pisze...

taak?
no ja mogę rozmawiać z kimś kto nie zna Paradżanowa, Jousquina des Pres czy Nam June Paika - nawet jeśli według mnie to persony.
bo wtedy chyba nie chodzi o to żeby zrobić z rozmówcy idiotę, a żeby go zaciekawić. zamiast wygłaszać kazanie, trzeba opowiedzieć. bo być może twój rozmówca wie coś, o czym ty nie masz pojęcia.
bo nie należy zapominać że tego co wiemy dziś nie wiedzieliśmy wczoraj.

i wyszło kazanie;)

Anonimowy pisze...

ale o co chodzi?

Anonimowy pisze...

żuku, ale relacja Ty - inne ludzie, to jednak co innego niż profesor - studenci, którzy nie czytali podstawowej literatury z zakresu swojego kierunku i nie kumają połowy wykładu. a jest taki ogólny trend, żeby nie czytać. przynajmniej ja ciągle trafiam na zajęcia, gdzie teksty/lektury czyta ok 10% osób i trochę to już nudne.

Anonimowy pisze...

Podpisuje się pod Żuczymi sławami obiema ręcami! Pstr miał(a?)by rację tylko jeśli grupa zajęciowa jest taka jak moja, czyli rozmowa z 10% jej członków byłoby trudne, ponieważ to jest ok. 1/8 osoby... Ale jeśli to przynajmniej 1 osoba to można z nią spokojnie porozmawiać.

Anonimowy pisze...

Nawet jeśli jest się profesorem:D

dumuzi pisze...

Może mojego wina to tematu, że akcent dyskusji nie jest taki, jak miał być.

Abstrahując od tego czy kanon jest, czy też go nie ma oraz od tego czym różni się nieprzymusowa pogawędka przy piwie (korkach), od całkiem przymusowej relacji uniwersyteckiej -- klątwą jest różnica języków.

Jak mówić o czymś, czego inni nie znają? W sensie - jak odwoływać się do miejsc wspólnych, jeśli dla naszych rozmówców są one całkiem obce. Kiedyś, podobno, w Słonecznej Helladzie w każdej dyskusji można było się powołać na przykłady Z Odysei i Iliady. Później na Pismo Święte, Koran... Klasyków rzymskich etc.

Dzisiaj - tak myślę - dużo trudniej złapać wspólny wątek (porozumienia nić). I często dyskusje trzeba zaczynać od początku, czy nawet początku początków...

Anonimowy pisze...

o to mi chodziło ino się zbyt lakonicznie wyraziłam ;)

joa.zak pisze...

na podsumowanie dyskusji aż się prosi Pani Noblistka znowu z wierszem "Na Wieży Babel"

- Która godzina? - Tak, jestem szczęśliwa,
i brak mi tylko dzwoneczka u szyi,
który by brzęczał nad tobą, gdy śpisz.
- Więc nie słyszałaś burzy? Murem targnął wiatr,
wieża ziewnęła jak lew, wielką bramą
na skrzypiących zawiasach. Jak to, zapomniałeś?
Miałąm na sobie zwykłą szarą suknię
spnaną na ramieniu. - I natychmiast potem
niebo pękło w stubłysku. Jakże mogłam wejść,
przecież nie byłeś sam. - Ujrzałem nagle
kolory sprzed istnienia wzroku. - Szkoda,
że nie możesz mi przyrzec. - Masz słuszność,
widocznie to był sen. - Dlaczego kłamiesz,
dlaczego mówisz do mnie jej imieniem,
kochasz ją jeszcze? O tak, chciałbym,
żebyś została ze mną. - Nie mam żalu,
powinnam była domyślić się tego.
- Wciąż myślisz o nim? - Ależ ja nie płaczę.
- I to już wszystko? - Nikogo jak ciebie.
- Przynajmniej jesteś szczera. - Bądź spokojny,
wyjadę z tego miasta. Bądź spokojna,
odejdę stąd. - Masz takie piękne ręce.
- To stare dzieje, ostrze przeszło
nie natruszająśc kości. - Nie ma za co,
mój drogi, nie ma za co. - Nie wiem
i nie chcę wiedzieć, która to godzina

joa.zak pisze...

a Pan Pospieszalski kiedyś mówił że warto rozmawiać. więc jeśli ci się chce to próbuj szukać tej nici porozumienia. postmodernizmem śmierdzi :P

Anonimowy pisze...

Dumuzi mnie zainspirował do pomysłu na akcję (którą u was możnaby przeprowadzić robicie pewnie kłupsze rzeczy) pt. "Dzisiaj jako kontekst do rozmowy dozwolone są: Biblia, T.S Eliot, Zbrodnia i Kara, piosenka Kaczmarskiego pt. "Obława", Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, Pulp Fiction, książka kucharska I NIC WIĘCEJ! Kto popełni najwięcej nieprzepisowych aluzji nie dostanie SSZWD. Nie trzeba mi tłumaczyć, że z pewnych względów jest to niemożliwe, nieograniczona semioza, intertekstualizm i tak dalej, ale po poczynieniu pewnych przybliżeń...

Anonimowy pisze...

Znam prof. Jerzego Axera i trochę dziwię się, że miał taki problem. Pamiętam go jak wygłosił wykład dla Sommer School w Gnieźnie i umiał przemówić nawet do tych, którzy słyszeli o wszystkim po raz pierwszy

Piotr Podróżnik pisze...

Prawdziwy problem humanisty polega na tym, aby swoją nieważne jak niemiłosiernie wielką wiedzę, umiejętnie sprzedać. Scobin pisał o tym u się swego czasu.

A jak studenty są nie przygotowane do zajęć to należy zastosować terapię szokową w postaci wypieprzenia z sali. (Ot np.)

dumuzi pisze...

Osobliwa teoria dialogu :P. Jeśli zostaniesz na uczelni to zmienią Ci indiańskie imię z "Nie jestem pewien" na "Mówiący do ścian" :).

Piotr Podróżnik pisze...

Osobliwa czy nie, ale działa.
Wyrywa rozleniwionych, rozpitych i rozżartych studentów (wbrew stereotypom), z puchatego poczucia bezkarności.

Preferuję mówiący do otchłani. Od ścian się odbija.

Anonimowy pisze...

Nie lepszym rozwiązaniem jest prowadzenie zajęć w interesujący sposób?

joa.zak pisze...

how simple is that :D

Piotr Podróżnik pisze...

No przecież napisałem, że trzeba tę wiedzę umiejętnie sprzedać!

Redundanci.

dumuzi pisze...

Czasami studenty nie dają żadnych szans - pozwalają się wypieprzać, zanim zaczniesz cokolwiek im oferować, już nie mówiąc o samym transakcji....