sobota, 27 września 2008

A ja napiszę...

...zwyczajnie. No, może prawie.

Miałem przyjemność stać się pierwszym tegorocznym zasiedleńcem naszego domu. Przybywszy w środę wieczorem, opuściłem go dopiero w sobotę rano. Ale przybyłem tylko dlatego, iż w tym czasie odbywał się na Ogrodach zjazd Polskiego Towarzystwa Psychologicznego — a zatem lokum nasze zamieszkiwałem tylko w wieczory i poranki.

Udało mi się w tym czasie ustalić drogę z pętli tramwajowej, poznać mechanizm (w gruncie rzeczy bardzo prosty) obsługi kuchenki i gazowego ogrzewania, zdobyć klucze, a nawet przywitać Jakuba, który nie walczył z aniołem.

Odkryłem także coś, co moim zdaniem zasługuje na specjalne podkreślenie. Otóż potrzeba tylko pięciu minut, przejścia przez ulicę i zagłębienia się między drzewa, by ujrzeć widok następujący.






Tak, dojazdy czasami będą boleć (licząc od chwili wyjścia z domu: godzina prawie na Ogrody i około czterdziestu minut do Collegium Maius). Ale jezioro i las — są nie do przecenienia. Znakomita okolica dla rowerzystów i biegaczy, czy po prostu dla tych wszystkich, którzy lubią się oderwać od schronu, betonu i zanurzyć w zieleń przyrody. Tym bardziej, że przez jezioro wiedzie most prowadzący do miejsca, w którym jest się daleko od jezdni, w którym właściwie nie słychać już samochodów i całego zgiełku miasta, w którym można po prostu pospacerować i odetchnąć — jeśli nie świeżym, to na pewno świeższym powietrzem. Za to nie można zapłacić kartą MasterCard.

I szkoda tylko, że gdy nadejdzie zima, mróz za oknami być może zniechęcać nas będzie do spacerów. Ale nasza w tym głowa, by mu się nie udało.

środa, 24 września 2008

Schronisko dla mężczyzn

Do schroniska mnie oddała. Patrzę przez kratkę, nie dość męski byłem. Funkcji nie spełniałem, nie często głaskałem, zapomniałem jak lizać, na domiar tego – przyznaje – rzadko wręczałem Azaliż; dowód najszczerszej (banału) miłości. Teraz w kącie siedzę. Zaszczuty. Nie dość dobry, pełen pcheł. Ja, oddany. Mówiła, że z przymusu, na czas jakiś, choć przecież tak wierny. Swoim tylko zasadom. By nawet gdy wstyd próbować. „Wielkość nie boi się śmieszności”, lecz co począć z małością. Z za małą małością się nie da, większości wciąż twardej potrzeba.

Skąd wiedzieć miałem, które myśli czytać? Gdzie groźba płacząca, słuchane listowie. W kopertach, bez znaczków. Pod poduszką krzyczy. Zabrakło odwagi, mści się teraz wrednie. Wyrok bez praw, sądu, rozumu. Za niewinność niespełnienia. Oczekiwań nieoczekiwanych. Za niewinność nietypową. Miłość bez zabezpieczenia. Do schroniska mnie oddała. Suka podła, suka zła.

Marzeń psich królowa.



środa, 10 września 2008

Ajschylos utracony?

Uczę się uczę do egzaminu z Czytania Dramatu… i proszę co znajduję w sieci!

[za Gazeta.pl]

Odnaleziono zaginioną tragedię Ajschylosa!


Po interwencji „Gazety” odnaleziono zaginione dzieło autora najstarszych tragedii greckich, jednego z trzech wielkich tragików. Tekst wykopano wraz z zabudowaniami niedaleko teatru Dionizosa w Atenach – polscy badacze podejrzewają, że spełniały one funkcje drugiej, kameralnej przestrzeni teatralnej, w której wystawiano sztuki dla znaczniejszych obywateli polis.

Profesor Stefan Srebrny zgodził się dla redakcji GW zmartwychwstać i przetłumaczyć fragment dzieła, w którym dokonuje się kluczowa dla tragedii scena przemiany wewnętrznej Agamemnona, mającego poświęcić córkę, Ifigenię dla przebłagania bogini Artemidy, by wraz z bratem Menelaosem (i niechętnym Odyseuszem) wyruszyć z wyprawą wojenną przeciwko Priamowi i Parysowi, odzyskać Helenę, uprawiać seks z Chryzotemis, porwać Kasandrę i wrócić do Klitajmestry, Elektry i Orestesa. Redakcja nie zmieniła imion bohaterów, oni naprawdę się tak nazywają.



AGAMEMNON

Ach, czemu, córuś, fajna z ciebie dupa?
Nie tak rżnąć chciałbym trzy tysiące razów!
Gdybyż podobne Eurydyki lico
Było do Kaczyńskiej, lub – biada! – jej męża
Snadź by nie odwrócił wzroku śpiewak młody
I jej nie pogrążył w sedesach Hadesu!


IFIGENIA

Tatuś, kurwa, boli mnie rozłąka z wami
Ale bij już szybciej, bo wojska czekają
Na gród Pryjamowy ruszyć pragnie wujo
Odzyskać swą żonę, Parysa chce ukarać
Jeśli mnie w ofierze teraz nie złożysz
Wkurwiona bogini nie ześle ci wiatrów.
Wiesz, że za to matka nogi z dupy/spiżu
Niepotrzebne skreślić za to ci wyrwie
Ale teraz mężów bitnych cała masa
Skrzywdzi cię gdy nie dasz krwi mojej bogom
Jak mnie teraz stukniesz - to i kapłankę
A na chatę zwieziesz Kasandrę – krejzolkę.


AGAMEMNON

Nie ucz dzieci robić starego księdza
Skończ bejbi wieszczenie kazań mi daruj
Widzę, że gdy piznę cię mym +5 mieczem
Przestanie terkotać jedna samka w domu
Ach! Lecz czym ja stałem się?! Co mówię?!

IFIGENIA

Tatuś, nawet Barman ma moralne wstawki

BATMAN
poprawiony przez MS Worda na BARMAN

Ale ja przynajmniej nie noszę ochraniaczy hokejowych, tak?


AGAMEMNON

Ach! Jeszcze nie zabiłem a już mnie Erynia
Tej paskudnej zbrodni ścigać chce, łomatko!


MS WORD
do Agamemnona:
Czy chcesz zmienić „łomatko” na „łopatko”?


IFIGENIA

Tatuś jesteś burak, weź mnie lepiej ciuknij
Toż to heros jest przecie dalekiego Gothamu
Miano nosi śmieszne Człowieka Nietoperza
Poważniej bywa zwany Mrocznym Rycerzem


AGAMEMNON

Znanym on herosem ten potwór skrzydlaty?
Czemuż nie słyszałem o takiej postaci?


IFIGENIA

Niedawno pochód zbrojny wszczął w Helladzie
Oblegał Cinema City z jakimiś wesołkami
Pewnie w służbie Bakcha; a muzę Multikino
Tak zabajerował, że wciąż jest na jej ustach


AGAMEMNON

Dobra, widzę Ifka, że se nie pogadam
Z córką, która tyle w książkach siedzi
Idę Parysowi instalować trojana
Mam kurwa nadzieję, że nie wgrał Avasta
A jeśli mu Norton sprzyja plikowładny
Weźmiem go sposobem, tak zapowiadam!


- Odnalezienie tekstu „Ifigenii w Aulidzie” Ajschylosa jest bardzo znaczącym wydarzeniem – mówi profesor Marian Wesoły z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza – obecność tzw. lynkoi internetoi wskazuje na technikę swoistego „hipertekstu greckiego”, tragedię wygrawerowano na kiju golfowym, co świadczy, iż nieobca była słynnemu tragikowi idea liberatury. Idea! Liberatury. Muszę jednak zaznaczyć, że fragmenty tekstu były cytowane przeze mnie w pracy pt. „Agrapha dogmata” z 1410 r., a całość tekstu musiał znać Arystoteles, choć nie powoływał się nań wprost w swych dziełach. Napawa mnie to pewnym residuum radości, gdyż po raz kolejny świat przekonuje się, iż nie ma takiego problemu (dyskursu, teorii), którego nie przewidzieliby lub rozwijali twórcy antyczni.